Polacy tak brzydko jak zimą wyglądają jeszcze na weselach
Ja robię ten bit zimą myślami siedzę na Seszelach
Tak chujowo wyglądasz w czapkach
Powiedziała mi kiedyś panna
Z plemienia czapek outkast r
Myślałem że kapelusz lepiej
Równie dobrze mógłbym włożyć dekiel na łeb
Ta gruba skara uwłacza mi
Ten tshirt w spodniach jaki wstyd
Lecz to ochrona jest zimno zbyt
Nerki przewiane jak New Orleans po Katrinie
Za każdym razem kiedy chcę zaimponować dziewczynie
Lewe jajo mrożone ostrzegałem Cię
Normalnie topi się jak wielkanocne a zimne jak faberge
Kiedy wyjmę kutasa z chłodziarki
Nie będę tęsknił za tą porą trudną
Dopóki wiosna trawniki i parki
Nie wzbogaci o roztopione gówno
Taa wtedy zatęsknię za sylwestrem
Ale jedyny mróz jaki cenię ma singiel z moim tekstem
Zima zimmy ya zimmy yay zimmy ja już
Grzeję się tym bitem i jakimś filmem Jimmy Jarmush
Wszedłem wczoraj do klubu spocony tak że ratuj
Na dworze pizda na szyi szalik różnica temperatur
I rumieńce i krwi streaming
Zimą chrypię od zimy latem chrypię od klimy
Latem te chuje z wieżowców zapraszają do korpo'
Chłodzą bo pewnie z prezesów każdy tłustą jest orką
I każdy poci się tak że ma mu wiać zimny choćby cyklon
Na dworze siedemnaście ledwie stopni a w korpo już igloo
I z ciepłem złapię synchro
Wchodzę na terapię to ogrzej gabinet
Jedziemy grać gdzieś topimy turbinę
Pod kołdrą z lubą niech nie wieje mi w udo
Sala kinowa ja w szaliku bo klimę dokręcili śrubą
Idę na miasto to zawsze w kufajce
Ta teraz to ciepło a w nocy jak zmarznę
Rapy w kabinie to jak studyjny prodiż
Drożdże tam rosnę tam możdżer komin